wtorek, 31 października 2017

Wypalenie

Lęk. Ból. Niechęć…
 I choć słońce przedziera się drapieżnie przez ciężkie zasłony, zwiastując nieodwracalnie kolejny śmiercionośny dzień, leżę wciąż, ni drgnę, jakoby sam Samael objął mnie swym piekielnym ramieniem, a otuliwszy błogą ciemnością, ucałował pełnym namiętności, zatrutym pocałunkiem. Zerwał okowy z obłąkańczych zmysłów; oczy me zaszły mgłą, a dusza opuściła kalekie ciało i uleciała ku rzeczywistej światłości i nadświadomości. Umarłam, wciąż żyjąc zarazem. I w złudzenia pełnym otoczeniu, w całym swoim nie-życiu tylko miłość mi pozostała. 

kwiecień, 2012


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Auxilia