niedziela, 14 lutego 2016

Błędne koło


     Bosą stopą stawiam niepewnie krok za krokiem. Biel i szarości wokół sprawiają, że pustoszeje moje własne jestestwo. Gubię się w korytarzach pełnych bólu, pożądania i spazmatycznych krzyków. Krzyczę i ja. Lecz wraz z głosem nie uwalniam kłębiącego się wewnątrz niepokoju. Biegnę. Ostre szpony świetlówek zdzierają ze mnie zachłannie biały kaftan, warcząc przy tym i piszcząc. Wyrywają moje ciało łapczywie od siebie nawzajem. Nie mogę uciec, wkoło jest tylko sterylna biel. Krzyczę, bo nie mogę się obudzić. Krzyczę, bo nie pozostało mi nic innego.
     Budzę się. Znów jestem w swoim realnym półświatku, wciąż jednak odczuwając niepokój. Moim ciałem targają nieustannie drgawki, rozglądam się nieufnie. Niby wszystko takie samo, a jednocześnie tak obce, niby wciąż jest stojąca tu od dłuższego czasu materia, a jednak czuję się tak pusto i samotnie. 
     Wstaję po raz kolejny, stawiając lewą nogę w miejscu, w którym pomarańczowe ostre światło walczy z mrokiem zalewającym mój pokój. Rzucam tęskne spojrzenie na zalaną kroplami niebiańskich łez szybę.
     Stojąc, kiwam się nieświadomie na boki. Me oczy zachodzą mgłą. Nie są mi potrzebne, kiedy kieruję się inną drogą. Odpływam w nieznane korytarze świateł. Gubię się w labiryncie uczuć. Zaczynam biec, tworząc błędne koło.



listopad, 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Auxilia